niedziela, 26 stycznia 2014

Wojna

Zrobiłam koktajl truskawkowo-bananowy z kefirem. Miał być dla całej rodziny, ale Mały Człowiek dorwał się do dzbanka i wypił wszystko.
– Będę zdrowy i silny od tego. I będę pracował w wojnie. I będę do was tylko w nocy przychodził.
– Gdzie będziesz pracował?
– W wojnie, bo będę silny.
– To chyba w wojsku, co? Bo wojna to jest wtedy, kiedy się walczy. A w wojsku są żołnierze.
– Tak, w wojsku będę. Będę żołnierzem.
– A wiesz, że dziadek był żołnierzem?
– Tak. Ja też będę.

środa, 22 stycznia 2014

Mistrz

Milu je z talerzyka na podłodze płatki kukurydziane. Mały Człowiek z impetem rozsypuje płatki i roznosi je po całym pokoju.
– Słuchaj, nie roznoś tych płatków po całym pokoju. Wszędzie są teraz. Wkurza mnie to, że je tak roznosisz.
– Bo ja jestem w tym mistrzem.
– W czym? We wkurzaniu mnie, czy w roznoszeniu płatków?
– Hmmm, – zastanawia się Mały Człowiek. – W płatkach.

niedziela, 19 stycznia 2014

Astronom

Małego Człowieka zainteresował Saturn i jego pierścienie. Oglądamy film o kosmosie i planetach, gdzie wypowiadają się różni astronomowie.
– A wiesz, że jeden z najsłynniejszych astronomów pochodził z Torunia? Mikołaj Kopernik.
– A kto to astro...
– Astronom. To taki naukowiec, który bada kosmos.
– Bada? Ale przecież kosmos nie jest chory, żeby go badać.
– Badać, czyli obserwować.
– Aha. A ten Mikołaj to ten sam, co przynosi prezenty?
– Nie. Święty Mikołaj przynosi prezenty, a Mikołaj Kopernik odkrył, że planety krążą wokół słońca, a nie słońce wokół planet. Wiesz, że kiedyś ludzie wierzyli, że to słońce krąży wokół Ziemi?
– Ale to nie ten Mikołaj?
– No nie ten. Nie każdy Mikołaj przynosi prezenty. W twojej grupie w przedszkolu też jest Mikołaj i on nie przynosi prezentów.
– Przynosi, tylko w soboty.
– ...

sobota, 18 stycznia 2014

Myjnia

Podłoga w pokoju Małego Człowieka jest nie do opisania zastawiona. Wszystko tam jest, ale umówiliśmy się z Małym Człowiekiem, że nie będę tego nazywać bałaganem. Nie sprzątam tam - to jego świat. Ostatnio (w chwili względnego porządku) powstała myjnia, której nie da ruszyć nawet podczas odkurzania (jedyne prace porządkowe, na które się zgadza w swoim pokoju).



Myjnia ma nawet własny system rur :) Do myjni ustawił się całkiem pokaźny korek.


W mieście Małego Człowieka spadł też śnieg z ryżu preparowanego, ale tego już na zdjęciach nie mam...

piątek, 17 stycznia 2014

Samolot

Samolot powstał tak – Mały Człowiek rozłożył na podłodze model samolotu, kartki i kredki, położył się na brzuchu i odwzorowywał. Kolory wymyślił sam, model był biały. Oto efekt:


Jak dla mnie imponujący :)

czwartek, 16 stycznia 2014

Marzenie

– Wiesz, że jesteś spełnieniem moich marzeń?
– Jak to?
– Jak jeszcze cię nie było na świecie i byliśmy tylko ja i tata, to marzyliśmy o takim chłopcu fajnym jak ty.
– Ale ja nie mogę być spełnieniem twoich marzeń, bo nie wiedziałaś przecież, że taki będę, że się taki urodzę.
– Nie, nie wiedziałam, ale marzyłam o takim chłopcu, z którym będziemy mogli się bawić i pogadać, i z którym będzie się tyle działo, co z tobą. I urodziłeś się ty. I dałeś nam dużo więcej, niż sobie wymarzyliśmy.
– Aha.
– A jak już się to nasze marzenie spełniło, to musieliśmy wymyślić sobie nowe. I zamarzyliśmy o córeczce, takiej słodkiej jak nasza Milu. I się Milu urodziła.
– Słodziutka.
– Tak. A ty o czym marzysz?
– O takiej nowej dzidzi – Mały Człowiek stwierdził po krótkim zastanowieniu.
– Co? Znów dzidzia? Chcesz znów taką małą dzidzię, żeby chodziła i grandziła, zabawki zabierała, gaduliła i tak dalej?
– No nie.
– To o czym marzysz?
– O samochodziku.
– Fajne marzenie. A my z Tatą teraz sobie znów będziemy musieli coś wymarzyć. 
– A co? Znowu dzidzię?
– Nie. Ale nie wiem co. Może żebyśmy sobie na jakieś miłe wakacje pojechali wszyscy razem? 
– Taaak!

środa, 15 stycznia 2014

Ksiądz

Czekamy na kolędę. Mały Człowiek się niecierpliwi.
– No kiedy będzie ten ksiądz.
– Nie wiemy, nie powiedzieli, o której dokładnie przyjdzie.
– A kto to jest właściwie ten ksiądz? Ja wiem! To taki policjant.
– Policjant?
– Tak, pilnuje, żeby w kościele było cicho.

wtorek, 14 stycznia 2014

Odpoczynek

– Odpoczywamy jak bobry - mówi Tata po zabawie.
– Zapomniałeś powiedzieć, że jak bobry suszone na wietrze - dodaje Mały Człowiek.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Czego się nie da wytłumaczyć dorosłym?

Czytamy książkę o codziennych przygodach przedszkolaka Tomka. Każda bajka kończy się stwierdzeniem w stylu: "ale tego się nie da wytłumaczyć dorosłym".
– A czego jeszcze nie da się wytłumaczyć dorosłym? - pytam.
– Że trzeba wybudować tory.
– I czego jeszcze?
– Że trzeba wybudować bardzo zgniłą muchę.
– ?
– I że policjant musi przyjść. Taki zgniły.
– ??
– No widzisz. Tego się nie da wytłumaczyć dorosłym.

niedziela, 12 stycznia 2014

Co widzą chmury?

Leżymy na podłodze i obserwujemy pędzące po niebie chmury.
– Ale gnają, co? - mówię.
– No.
– Ciekawe dokąd.
– Do Australii pewnie.
– A co one tam zobaczą?
– Smoka wawelskiego.
– W Australii?
– Raczej nie. Do Krakowa one lecą zobaczyć smoka wawelskiego.
– A ciekawe co one widzą z góry.
– Nie wiem. Wszystko malutkie.
– Tak. Pola jak chusteczki, rzeki jak wstążeczki, ludzie jak mrówki, krowy jak boże krówki...
– Nie, jak dynie.
– A dynie jak...
– Doniczki.
– A doniczki...
– Jak małe miseczki. A ciekawe, czy widzą balonik mój.
– Ciekawe. Ciekawe też, co widzi balonik, jak ucieknie do chmur.
– Aha. Ciekawe.
– Z dołu chmury, z góry niebo.
– Chyba że już w kosmosie jest, to nic już nie widzi.
– Tylko gwiazdy.
– Tak.

sobota, 11 stycznia 2014

Gospodarz

Do Małego Człowieka ma przyjść Olek. Mały Człowiek jest cały podekscytowany, nie może usiedzieć w miejscu. Rozmową chcę nieco go zająć, żeby czekanie łatwiej mu poszło.
– Cieszysz się, że przyjdzie Olek, co?
– TAAAAAK!!!
 – A będziesz dobrym gospodarzem i dobrze się zajmiesz swoim gościem?
– Tak. Mamo, ale ja nie jestem ze wsi.
– No tak. Gospodarz to ktoś, kto ma gospodarstwo na wsi, ale nie tylko. Gospodarz to też ten, kto przyjmuje gości, nawet w mieście.
– Aha. A jak miałem urodziny to też byłem gospodarzem.
– Tak, dokładnie.
– To będę dobrym gospodarzem i się nim zajmę.

piątek, 10 stycznia 2014

Ubranie dla psa

Na przejściu dla pieszych przepuściliśmy pana z dzieckiem i dużym psem. Zwróciłam na to uwagę Małego Człowieka:
– Przepuszczamy pieszych.
– Dlaczego?
– Za nami jechał cały sznur samochodów, długo by stali na przejściu, to ich puściliśmy. Na dworze jest zimno, a my w samochodzie mamy ciepło.
– A czemu ten pies nie miał ubranka?
– Bo nie wszystkie psy potrzebują ubrań. Ten był duży i miał ciepłe futro. Ubranka raczej noszą małe pieski albo te bez ciepłej sierści.
– I nie ma takich dużych ubrań dla psów?
– Pewnie można takie ubranie uszyć?
– Hę? A to się szyje, a nie kupuje?
– Kupuje się, ale najpierw ktoś to musi uszyć.
– Hę?
– A ty myślałeś, że skąd się biorą te ubrania w sklepie? I inne rzeczy skąd się w sklepach biorą?
– Traktory je przywożą.
– Dobre. Może i traktory przywożą, ale skądś te rzeczy muszą najpierw wziąć. Ktoś je musi uszyć, przygotować, wyprodukować.
– Może w fabrykach?
– Na przykład w fabrykach.
– Aha.

środa, 8 stycznia 2014

Warkocze

– Ale będzie fajnie, jak nam Milu urośnie. Będzie miała zęby, będzie chodzić, urosną jej włoski.
– To może jej kitkę zrobimy wtedy?
– Pewnie. I warkoczyki będziemy jej pleść.
– A ty umiesz warkoczyki robić?
– Jasne. Przecież sobie czasem robię, nie zauważyłeś?
– Ale to nie ty sobie robisz.
– A kto?
– Tata ci robi.
– Nie, sama sobie robię.
– Jak to? Nikt nie umie sobie sam warkoczy robić.
– A jednak. I Milu też będę robić.
– To fajnie.

wtorek, 7 stycznia 2014

Dziura w pięcie

Wieczorem przed zaśnięciem Mały Człowiek drapie się zawzięcie w piętę.
– Dziurę sobie wydrapiesz.
– Hę? I będzie widać, co jest po drugiej stronie?
– Nie, do kości się dodrapiesz.
– Ale naprawdę?
– Nie, no co ty. Pewnie rośniesz, dlatego cię swędzi.
– Aha. A gdybym się dodrapał jednak?
– Trudno by ci było się dodrapać do kości. Tylko tak się mówi, że dziurę się wydrapie.
– Jak to?
– Żeby zrobić dziurę, musiałbyś się przebić przez skórę i mięśnie. Jak ci naciskam na stopę, to to czujesz, prawda?
– Tak.
– Jak mocniej nacisnę, to nawet zaboli, tak?
– Tak.
– Bo w skórze na stopie, na całym ciele właściwie, masz takie małe czujniki bólu. I one nie pozwoliłyby ci rozdrapać skóry i mięśni aż do kości, bo by cię to bardzo bolało. No i krew by się lała, bo popękałyby naczynia krwionośne w stopie.
– Ale tam nie ma żadnych naczyń kuchenkowych włożonych.
– Ha, ha. Nie naczynia kuchenkowe, ale krwionośne są w stopie. Takie żyłki, rurki, w których płynie krew.
– Aaa.
– Czyli możesz spokojnie się drapać. I niczym się nie przejmuj.

czwartek, 2 stycznia 2014

Pędzi jak...

Milu czworakując wpadła na samochód Małego Człowieka. Samochód z dużą prędkością ruszył po wykładzinie.
– Patrz, jak pędzi.
– No, pędzi jak stara wiewiórka w keczupie.
– Ha, ha, ha.

Update z 03.01.2014: Tata Małego Człowieka mnie poprawił - to nie była wiewiórka, ale kukułka...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...