– Mamo, a co to?
– Krew – odpowiadam, starając się o jak najbardziej neutralny ton.
Mały Człowiek odchodzi na bok bez słowa i dalej ogląda wędliny. Po chwili wraca i pyta:
– A czyja to jest krew?
– Zwierzęcia, z którego jest to mięso.
Mały Człowiek znów na chwilę odchodzi. Wraca i pyta:
– A dlaczego tu jest ta krew?
– Widocznie mięso nie było dobrze wypłukane. Jak się kupi takie mięso, to trzeba je dobrze wypłukać, a później upiec albo usmażyć i wtedy jest pyszne.
Nie skomentował, nie kiwnął głową, nie mruknął nawet. Myślę, że temat wkrótce wróci - jak tylko sobie to w głowie ułoży. Trudny temat.