piątek, 31 października 2014

Niekochane dzieci

Leżymy razem z Małym Człowiekiem wieczorem, rozmawiamy.
– Kocham cię.
– Ja ciebie też kocham. A jakbyś mnie nie kochała?
– Nie wyobrażam sobie tego. Jesteś moim skarbem wielkim.
– A jakbym zginął?
– Nawet tak nie mów. To by była tragedia. Płakałabym cały czas.
– A czemu?
– Bo tak bardzo cię kocham, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
– A jakbyś nie kochała?
– Nie umiem sobie tego wyobrazić, a ty umiesz?
– Nie.
– Jeśli jakiegoś dziecka mama nie kocha, to musi to być bardzo, bardzo przykre. Nawet nie chcę, żebyś myślał o tym, takie to smutne.
– Bardzo smutne.

czwartek, 30 października 2014

Czy są duchy?

Mały Człowiek miał się dziś przebrać do przedszkola za ducha na dzień duszka Kacperka.
– Mamo, a są duchy? Tak naprawdę?
– Niektórzy wierzą, że są, a inni mówią, że nie ma.
– A ty jak wierzysz?
– A ja nie wiem.
– A ja myślę, że są. Bo duchy są zmarłe.
– Jak ktoś wierzy, że ludzie mają duszę, to wierzy też, że jak człowiek umiera, to ta dusza zamienia się w ducha.
– No, bo duchy są zmarłe.

sobota, 25 października 2014

2 w jednym

Mały Człowiek ma ciekawą kresę, kiedy rysuje. Jest charakterystyczna na tyle, że w przedszkolu nie muszę szukać po imionach jego prac, ale od razu widzę, że praca jest jego. W ciągu ostatnich kilku dni narysował w domu serię zwierzęcą, która jest bardzo w jego stylu:

Sowa. Ma w brzuszku sowę-dzidzię. Właśnie upolowała mysz.
U góry krokodyl. Na dole orzeł.


 Mieliśmy też wspólne rysowanie zamku, gdzie zadaniem było narysowanie jak największej ilości szczegółów. Mały Człowiek twierdził, że nie potrafi narysować zamku, więc czekał, aż ja narysuję swój. Odwzorowywał i mało w tym rysunku było jego inwencji. Do czasu. Kiedy znudziło mu się naśladowanie (tak gdzieś w połowie rysowania), dodał trebusze (dzięki Rycerzu Mike'u za znajomość terminologii), w tym jeden podobny do czołgu, oraz worek węgla do zrzucania na atakującego wroga. Ja w tym miejscu miałam smoka :)


Rysunek wykonany innym narzędziem, innym stylem i jakby był dziełem innego Małego Człowieka. 2 artystów w jednym mam. A może nawet więcej :)

czwartek, 23 października 2014

Pacze

Karmię Milu wieczorem, przed snem. Pije i nasłuchuje. Co chwilę odrywa się i coś komentuje. W pokoju obok popłakuje Mały Człowiek.
– Pacze.
– Tak, płacze. Ale będzie dobrze, Tata go pocieszy.
Pije dalej. Po chwili Mały Człowiek zaczął jęczeć.
– Pacze.
– Nie, nie płacze. Raczej jęczy. To nic, pewnie marudzi po prostu.
– Jećy.
– Tak, jęczy. Pij spokojnie.
Po chwili Mały Człowiek znów zaczął płakać.
– Jednak pacze.
– Tak, masz rację, jednak płacze.
– No.

środa, 22 października 2014

Wybuch

Jedziemy samochodem. Rozmawiamy o czymś, już nie wiem o czym.
– Już mi nic nie mów, bo zaraz wybuchnę – powiedział w końcu Mały Człowiek i nadął policzki.
– Tylko mi tu nie wybuchaj, bo zapaskudzisz cały samochód. Kto tu będzie sprzątał?
– No na pewno nie ja, bo jakbym wybuchł, to już by mnie nie było, prawda?
– Prawda.

wtorek, 21 października 2014

Dziecięca dorosłość

Mały Człowiek bawił się mydłem i robił "śmietanę" czyli wielką pianę. Bawił się długo i radośnie, po czym okazało się, że zużył całą butelkę mydła w płynie. Wkurzyłam się. Uzgodniliśmy, że już tak nie będzie robił i uznałam, że sprawa jest skończona.
Nie uzupełniłam jeszcze butelki z mydłem, obok stała butelka z mydłem dziecięcym. Po przyjściu z przedszkola Mały Człowiek i ja poszliśmy umyć ręce i okazało się, że i ta druga butelka jest pusta, czyli że do zabawy zużył 2 butelki mydła! Zagotowało się we mnie, ale z wymuszonym spokojem spytałam:
– I co teraz? Czym umyjemy ręce, skoro zużyłeś aż dwie butelki mydła? Skąd weźmiemy mydło?
– Poczekaj - powiedział Mały Człowiek i poszedł do swojego pokoju.
Po chwili wrócił i wręczył mi dwie jednozłotówki:
– Proszę, to na mydło.
Potem poszedł do Taty i jemu też wręczył dwie monety.
– Rety, mój drogi, to co właśnie zrobiłeś, było bardzo dorosłe, wiesz? Możesz być z siebie dumny. Te dwie monety weź, 2 zł wystarczą na nowe mydło, dziękuję.
– Proszę.

Będą z niego ludzie :)

piątek, 10 października 2014

Kocham cię w wersji Milu

Tulimy się z Milu i mówię:
– Kocham cię bardzo, wiesz?
– Konanie – odpowiedziała. – Konanie.
Świetnie przekręca słówka :)

środa, 8 października 2014

Grupy

Mały Człowiek układa klocki w dwóch stosikach i nagle mówi zadowolony:
– Patrzcie, ułożyłem dwie grupy.
– Dupy – odparła Milu.
– Milu, nie dupy, tylko grupy. Gru-py.
– Du-py.
– Gru-py. Grupy.
– Du-py. Dupy.
I taka to z nią rozmowa...

niedziela, 5 października 2014

Nieznoszenie

Mały Człowiek podszedł do mnie i mnie potargał. Tak po prostu. Bardzo tego nie lubię, więc zdenerwowana powiedziałam:
– Grrr, jak ja tego nie znoszę! Nie znoszę, jak tak robisz. Więcej tak nie rób.
– E tam, jakoś to znosisz, jakoś znosisz.

czwartek, 2 października 2014

Bez rąk i nóg

Bierzemy udział w przedszkolnej akcji "przygarnij lalkę", gdzie trzeba wziąć sponiewieraną lalkę przedszkolną do domu, umyć ją, ubrać i oddać z powrotem do przedszkola. Lalka jest goła, a Mały Człowiek zauważył:
– Mamo, a ona ma pupę.
– Pewnie że ma. Nie można nie mieć pupy.
– Można.
– Nie można.
– A czemu?
– Na czymś trzeba siedzieć. Ale tak poważnie, to można nie mieć różnych części ciała, ale wydaje mi się, że pupę to ma każdy. Można żyć bez rąk, bez nóg, bez oka, ucha i innych części, ale pupę to każdy ma. Wiesz, jest taki pan, który nie ma rąk i nóg. I on jeździ po świecie i opowiada, że można tak żyć - bez różnych części ciała właśnie.
– Jak to?
– Mogę ci go pokazać, chcesz?
– TAK!
Pokazałam więc Małemu Człowiekowi Nicka Vujicic, człowieka bez rąk i nóg, za to z wielkim sercem. Pokazałam mu filmy, na których Nick gra w piłkę, pływa łodzią, pływa w basenie, zjeżdża na zjeżdżalni i robi masę innych fajnych rzeczy. Opowiedziałam mu o tym, że spotyka się z ludźmi i pokazuje im, że ich problemy są małe, że mogą je przezwyciężyć, skoro on może szczęśliwie żyć ze swoimi brakami, mieć piękną żonę, syna i radosne życie pełne dobrych wrażeń.
– A co jakbym ja nie miał rąk i nóg?
– Nic. Kochalibyśmy cię mocno i pomagalibyśmy ci we wszystkim.
– A co mógłbym robić?
– Wszystko, na co tylko pozwalałoby ci twoje ciało, tak jak ten pan, który robi przecież masę fajnych rzeczy mimo braku rąk i nóg.
– A jeździłbym na wózku?
– Pewnie tak.
– A są takie wózki dla dzieci?
– Są, choć myślę, że takie maluchy to zwykłymi wózkami dziecięcymi jeżdżą, a dopiero starsi takimi specjalistycznymi.
– A ten pan może jeździć samochodem?
– Może, ale pewnie jako pasażer.
– Bo nie ma rąk, żeby trzymać kierownicę, ani takich długich nóg, żeby dosięgnąć na dół.
– Właśnie.
– A co jak ten pan jest sam, a musi wyjść z domu coś załatwić?
– Zwykle jest pewnie z kimś, ale jeśli byłby sam, to pewnie zadzwoniłby po taksówkę. I ktoś by go zawiózł.
– A jak by zadzwonił?
– Tu akurat nie ma problemu. Albo ustami i np. ołówkiem wybrały numer, albo może ma telefon, gdzie wystarczy powiedzieć numer i telefon sam zadzwoni.
– A taki telefon jest zawsze włączony?
– Wystarczy dotknąć i się włącza.
– Fajnie. To włącz już bajkę.
I tak od lalki, przez brak rąk i nóg, doszliśmy do telefonów i bajek... Rozmowa nie do zapomnienia.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...