Dziki szał. Milu stoi w kuchni i krzyczy. Pełna histeria. Mały Człowiek, chcąc ją rozśmieszyć biega dookoła i się śmieje. Nagle musnął Milu w locie. Milu zmienia temat krzyku z robienia siku na podłogę i posiadania gili pod nosem na:
– PRZEPŁOŚ! PRZEPŁOŚ, ŻE MNIE DOTKNĄŁEŚ! PRZEPŁOŚ! – drze się i zaczyna biegać za Małym Człowiekiem. Po chwili męczy się i staje zrezygnowana w kuchni – Mamooo! Ty go przepłoś, że mnie dotknął. No PRZEPŁOŚ GO!!!
– Nie mam powodu, żeby go przepraszać. Za co? Za to, że cię dotknął?
– TAAAK!!!
– Może raczej mam namówić go, żeby ciebie za to przeprosił?
– Nie, przepłoś go, że on mnie dotknął! PRZEPŁOŚ!
– Nie, mogę cię za to przytulić. Chcesz?
– Tak.
– To chodź. I oddychaj.
– Tak, chcę oddychać. Idziemy się bawić?
jak ja czekam na takie dialogi! Jak ja czekam, aż dziecko uzyska głos :))
OdpowiedzUsuńAch, te histerie... U nas czasami trudno znaleźć przyczynę, przychodzą i odchodzą, jakby ich nigdy nie było :)
OdpowiedzUsuńDorota z niechmniektosprzy2lee.blogspot.com