Na korytarzu wisi huśtawka. Milu ciągle chce się huśtać. Po powrocie z pracy od razu usłyszałam "buju". Podniosłam Milu, żeby posadzić ją na huśtawce i poczułam, jak mocno przybrała na wadze:
– Ależ ty jesteś już ciężka. Jesteś małym... – już miałam powiedzieć "grubaskiem", tak przynajmniej pomyślałam, ale Milu szybko dopowiedziała cała z siebie zadowolona:
– Misiem.
Tak więc mam w domu małego misia :)
PS. żadne z nas nie mówi do Milu pre "misiu", raczej "kiciu", więc sama to wymyśliła.
Błyskotliwa dziewczyna ;)
OdpowiedzUsuńDzieci mają dar do wymyślania :-)) Misiu - świeetnie :))
OdpowiedzUsuń