piątek, 13 lipca 2012

Skąd się wzięły chmury?

Dawno, dawno temu, kiedy świat wyglądał zupełnie inaczej niż dziś, ale mimo to bardzo podobnie, niebo zawsze było bezchmurne i błękitne. Słońce świeciło całymi dniami, a w nocy doskonale widać było wszystkie gwiazdy i księżyc. Wszyscy byli zadowoleni i cieszyli się, że mają tak piękną pogodę, ale do czasu. Wkrótce okazało się, że Słońce świeci tak mocno, że wszystkim jest za gorąco, rośliny nie wytrzymują tak wysokiej temperatury, a woda ze wszystkich rzek, jezior i oceanów powoli wyparowuje. Mieszkańcy świata przestraszyli się, że wkrótce nie będą mieli nic do picia i zaczęli dyskutować, co też mogą zrobić, żeby nie stracić całej wody. Dyskutowali tydzień, dwa, miesiąc, a wody ciągle ubywało. Roślinki były coraz słabsze, ziemia powoli miała dość. Aż w końcu do dyskusji włączył się mały chłopiec, który twierdził, że ma doskonały pomysł, jak rozwiązać problem.

– Musimy porozmawiać ze Słońcem. To ono zabiera nam całą wodę, jaką mamy. Nie może tak mocno grzać, bo nam wkrótce cała woda wyparuje i wszyscy umrzemy z pragnienia.
– Ale co powiesz Słońcu? Że ma nie świecić?
– Nie. Mam inny pomysł. Pozwólcie mi porozmawiać ze Słońcem.
Wszyscy się zgodzili, bo nie mieli nic do stracenia. Chłopiec poszedł więc na najwyższy pagórek w okolicy i zawołał:
– Hej, Słoneczko! Przyszedłem z tobą porozmawiać. Mam dla ciebie propozycję.
Słońce, zainteresowane tym, co powiedział chłopiec, łypnęło swoim gorącym okiem i odpowiedziało:
– Słucham.
– Wiesz Słoneczko, cieszymy się, że tak nam świecisz codziennie, bo to przyjemne, jak jest jasno i ciepło. Jest jednak jeden problem – świecisz tak mocno, że wyparowuje nam cała woda. Nie wypijaj proszę całej tej wody, bo niedługo nie będziesz miało dla kogo świecić – wszyscy umrzemy z pragnienia.
– Naprawdę jest tak źle z wodą? Nie wiedziałem – odparło Słońce. – Co mogę zrobić?
– Są dwa sposoby – pierwszy to taki, że będziesz świecić raz bliżej ziemi, a raz dalej. To powinno trochę rozwiązać sprawę. Ale po drugie – musisz nam oddać trochę wody, której zabrałeś.
– Ale jak?
– Nie połykaj wszystkiego, co paruje do góry. Może jak zbierzesz trochę tej pary, to potem będziesz mogło nam tę wodę oddać. Wiatr dmuchnie na tę zebraną parę od góry i ona opadnie znów na ziemię.
– Myślisz, że to się uda?
– Nie wiem, ale warto spróbować.
Jak ustalili, tak Słońce zrobiło. Co jakiś czas świeciło z większej odległości i jakby słabiej, a poza tym przestało wypijać całą wodę, jaka odparowywała z ziemi. Wkrótce na niebie zaczęły się tworzyć kłębki pary wodnej, które Słońce pieczołowicie zbierało w wybranych miejscach na niebie. Kłębki rosły i rosły, aż w końcu robiły się z nich duże białe chmury. Chmury były dobre, bo zasłaniały nieco Słońce i nie było już tak gorąco. A kiedy chmury robiły się za ciężkie, przylatywał wiatr i dmuchał na nie z góry. Wtedy chmury opadały na ziemię orzeźwiającym deszczem. Od tej pory na świecie nie brakowało już wody, choć były miejsca, gdzie było jej więcej lub mniej. Ale to już inna historia.


2 komentarze:

Po przeczytaniu zostaw wiadomość:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...