Od razu uprzedzam - miało być na uśpienie, ale nie podziałało.
Bajka o Trampolinku.
Był sobie raz pewien chłopiec, który nie mógł usiedzieć na miejscu. Wszędzie go było pełno. Skakał, chodził, biegał, stawał na rękach i znów biegał. Wszyscy mówili na niego Trampolinek. Trampolinek był bardzo nieśmiały i nie miał zbyt wielu kolegów. Najbardziej na świecie lubił skakać.
Któregoś dnia poszedł na spacer. Podskakiwał sobie i kopał kamyczek, aż w pewnym momencie coś przykuło jego uwagę. Na podwórku jednego z domów stała olbrzymia trampolina. Była tak wielka, że Trampolinek niemal stracił dech w piersiach. Pognał szybko do mamy, żeby jej o swoim znalezisku opowiedzieć.
– Mamo, mamo, tam jest taka wielgachna trampolina, tak wielka, że nie wiem! Ale bym chciał poskakać na takim gigancie! Mamo, mamo, pójdziemy tam i poprosisz, żebym mógł poskakać?
Mama wysłuchała Trampolinka i uśmiechnęła się.
– Synku, możemy tam pójść, pokażesz mi gdzie ta trampolina. Jeśli jednak zależy ci na tym, żeby na niej poskakać, będziesz musiał sam o to poprosić.
– Ale ja się wstydzę.
– Domyślam się, że się wstydzisz. Ale wiesz co? Będę cały czas przy tobie i nawet mogę cię trzymać za rękę. Choć, spróbujemy.
Trampolinek nie był przekonany. Miał nadzieję, że mama da się namówić, żeby to jednak ona spytała o pozwolenie. Tak bardzo się wstydził, że sam chyba nie da rady...
Szybko doszli do miejsca, gdzie stał dom, na którego podwórku była gigantyczna trampolina.
– O, rzeczywiście wielka. Takiej jeszcze nie widziałam. Nie dziwię się, że chcesz na niej poskakać. To, co idziemy spytać, czy możesz?
– Ale ty spytasz.
– Nie kochanie. Rozmawialiśmy o tym. Ja będę cały czas obok ciebie, ale ty spytasz. Odwagi.
Trampolinek westchnął, ale zebrał się w sobie i poczłapał za mamą do drzwi. Zapukał i po chwili w drzwiach ukazała się pani. Była młoda i szeroko się uśmiechała.
– Dzień dobry. Czy mogę jakoś pomóc?
Trampolinek milczał.
– Dzień dobry. Przyszliśmy, bo mój syn chciał panią o coś spytać - powiedziała mama i mocno uścisnęła dłoń Trampolinka, by dodać mu otuchy.
– Czy mogę poskakać na trampolinie, którą ma pani na podwórku - wyszeptał Trampolinek.
– Jasne - powiedziała uśmiechnięta pani. - Mam tę trampolinę od niedawna i właściwie kiedy mój syn jest w szkole, to nikt na niej nie skacze, a trampoliny bardzo tego nie lubią.
Pani zaprosiła Trampolinka i jego mamę do środka. Okazała się bardzo miła i mama Trampolinka szybko się z nią zaprzyjaźniła. Trampolinek z radością skakał na trampolinie, a w synu uśmiechniętej pani znalazł dobrego kolegę. I nauczył się, że warto czasem przełamać swój strach i pytać o rzeczy dla nas ważne, bo może to się całkiem dobrze skończyć.
Piękna i bardzo mądra bajka :)
OdpowiedzUsuń