poniedziałek, 21 grudnia 2015

Jesteś kochana

– Mamo, a ty jesteś kochana.
– Och, ty też jesteś kochana.
– A ty jesteś najkochańszą mamą.
– A ty najkochańszą córeczką.
– Kochana mama... A ty mnie kochasz nawet jak płaczę?
– Nawet jak płaczesz, jak się złościsz i krzyczysz. Jak się śmiejesz i jak się bawisz, jak broisz i jak jesteś grzeczna. Zawsze cię kocham i zawsze będę. Każdy czasem ma gorszy dzień, płacze czy się złości. Ja też.
– I Tata.
– I Tata.
– I brat.
– Tak, on też.
– I ja.
– I ty też. Każdy.
– A i tak się kochamy.
– Tak, kochamy się. Bez względu na wszystko.
– Jesteś kochana.

czwartek, 17 grudnia 2015

Czy przez sen się czuje?

– Mamo, a jak ktoś umrze przez sen, to coś czuje?
– Nie, przez sen się nic nie czuje. Wiesz, że lekarze to wykorzystują i jak trzeba zrobić jakąś operację, na przykład żeby naprawić jakiś organ w środku, to się człowieka usypia.
– I on nic nie czuje?
– Nie czuje. Jest taki specjalny lekarz, nazywa się anestezjolog, który się zna na usypianiu. Wie co i w jakiej ilości podać, żeby człowiek zasnął głębokim snem na odpowiednią ilość czasu. Wtedy nic człowiek uśpiony nie czuje i lekarze mogą działać. Ja też miałam kiedyż operację i też mnie tak anestezjolog uśpił.
– I naprawdę nic nie czułaś?
– Nic a nic. Obudziłam się i już było po sprawie.
– Nieźle.

piątek, 4 grudnia 2015

Wielka ucieczka chomika

Chomik jakiś czas temu uciekł z klatki. Stało się to przyczynkiem do powstania pierwszych w życiu Małego Człowieka komiksów:

Wielka ucieczka chomika - od klatki po kryjówkę pod szafą
Wielka ucieczka chomika 2 - czytać od dołu!!!
Zwracam uwagę na etap 2 ucieczki - lot chomika ze stołu na podłogę :) - oraz uroczą bobkową ścieżkę.

środa, 2 grudnia 2015

Chomikowe historie

Mały Człowiek żyje chomikiem. Chomik wypełnia jego myśli i czas. Jest też bohaterem jego rysunków:

Mały Człowiek trzyma chomika

Mały Człowiek i jego wielki chomik

Wierszyk o chomiku
Eskadra chomików
Chomik zdecydowanie wzbogacił życie Małego Człowieka :)

poniedziałek, 30 listopada 2015

Potwory

Jedziemy samochodem, jest wieczór, ciemno. Milu pokazuje za okno:
– Patrz, mamo, księżyc!
– Nie widzę, masz lepszy kąt, ale fajnie, że wypatrzyłaś.
– Wiesz, ja jak śpię, to częściej widzę księżyce niż potwory.
– To dobrze, że tak jest. A to dlatego nie chcesz spać u siebie, tylko do nas przychodzisz, że potwory widzisz?
– Tak.
– Żaden potwór nie chciałby przyjść do pokoju, w którym mieszka gryzący chomik. Dlatego u mnie nie ma potworów – mówi Mały Człowiek. – Mogę ci pożyczyć chomika do twojego pokoju, to ci wygryzie wszystkie potwory i już ich nie będzie.




czwartek, 12 listopada 2015

Człowiek

Jedziemy z Milu do przedszkola. Rozgląda się intensywnie i mówi:
– Patrz, ludzie chodzą.
– Tak, chodzą.
– Tu chodzą i tam chodzą.
– Rzeczywiście.
– A ja też jestem ludziem.
– Tak, też jesteś człowiekiem.
– Nie, ludziem jestem.
– Człowiekiem się mówi. Są ludzie, ale jeden człowiek.
– Nie. Ludź. Ludziem jestem.
– Ludzikiem raczej.
– Nie ludzikiem. Kocikiem. Koćkiem. Kociakiem jestem.
– Taaak, moim małym słodkim kociakiem.

niedziela, 8 listopada 2015

Autobus

Na potrzeby zabawy w autobus Mały Człowiek przygotował sobie tablicę rozdzielczą. M nawet informację o tym, kto ma zapięte pasy:


piątek, 30 października 2015

Od chomika do zamarzania

Wieczorna rozmowa przed zaśnięciem.
– Chcę porozmawiać o chomiku.
– OK. A o czym chcesz porozmawiać? Śmiesznie dzisiaj biegała Pusia, prawda? To był dobry pomysł z tym wybiegiem.
– Tak.
– A pamiętasz w tych filmikach, które widzieliśmy, jakie fajny wybieg miały te chomiki?
– Który?
– Taki, że z pół pokoju miały w trocinach i z różnymi zabawkami, z huśtawką i zjeżdżalnią.
– No, i z piaskownicą. Musimy Pusi zrobić piaskownicę.
– Właśnie.
– Tylko czysty piasek musimy mieć. Tylko skąd?
– Myślę, że możemy wziąć z piaskownicy trochę piasku i żeby go oczyścić, możemy wstawić go do piekarnika.
– A po co?
– W wysokiej temperaturze wszystkie bakterie zginą i będzie można dać piasek chomikowi.
– He?
– No tak. Można by jeszcze do zamrażarki włożyć i wymrozić te bakterie, ale skoro tam do piaskownicy czasem sikają np. koty, to lepiej to wypalić.
– A ten piasek tam się nie spali?
– Piasek się nie pali. Z czego jest piasek?
– Z małych kamyczków.
– I innych drobiazgów, muszelek, szkiełek i takich tam. A co się robi z gorącym piaskiem, pamiętasz?
– Rozpuszcza się?
– Tak. Ale musi być do tego wielki piec hutniczy, gdzie jest bardzo wysoka temperatura. Wiesz, co się z piasku robi? Kiedyś byliśmy w takim miejscu.
– Szkło?
– Tak, dobrze pamiętasz.
– A piekarnik jest taki gorący jak lawa?
– Chyba nie aż tak gorący.
– A ten piasek, jak go wyjmiemy, to jaki on będzie?
– Gorący. I tyle. I trzeba będzie czekać aż ostygnie.
– Łaaa, a jakby tak było gorąco na dworze jak w piekarniku?
– To byśmy szybko zginęli.
– A dlaczego?
– Bo ludzie są stworzenie do życia w niższych temperaturach. Wiesz, jaką temperaturę ma twoje ciało w środku? Przypomnij sobie, jak ci mierzyliśmy ostatnio.
– 30-coś tam?
– 36,6 to jest mniej więcej normalna temperatura, a jak masz 37 to już stan podgorączkowy, 38 albo 39, jak miałeś ostatnio, to już gorączka i źle się czujesz. Na zewnątrz twoje ciało ma jakieś 20-kilka stopni i najlepiej się czujesz jak na dworze jest ok. 23–25 stopni. Jak jest goręcej, to ci źle.
– A jakby było 60 stopni?
– No to też za długo nie wytrzymasz w tej temperaturze. W samochodzie latem może się zrobić taka temperatura i nie sposób tam wytrzymać. Jak na słońcu stoi samochód latem, to nie można zostawiać w nim nikogo.
– I psów też. Jak wtedy na parkingu, co sprawdzałaś, czy ten pies ma otwarte okno.
– Dokładnie tak.
– A co by się stało z tym psem?
– Ugotowałby się, gdyby było tam tak gorąco.
– A dlaczego?
– Bo ciało jest tak zrobione. Naszym budulcem jest m.in. białko, które się ścina w wysokiej temperaturze.
– Co? Nie jesteśmy jajkami.
– Ale są różne rodzaje białek. Te w jajku to jedne, a te w nas są inne, ale tak jak w jajecznicy jajko się ścina, tak i w ciele w wysokiej temperaturze białko się ścina i ciało przestaje działać. I się umiera. A z drugiej strony, niskich temperatur też nie lubimy.
– A co się dzieje jak jest zimno?
– Jak jest bardzo zimno, to człowiek może zamarznąć.
– Jak będzie minus zero to też?
– Nie ma czegoś takiego jak minus zero – jest zero, liczby dodatnie na plus i ujemne na minus. Ale jak będzie zero stopni, to jeśli będziesz w ubraniu, to nic ci nie będzie. Na golasa – będzie ci zimno i możesz sobie uszkodzić ciało, przeziębić je. Przy ujemnej temperaturze i bez dobrego ubrania, można zamarznąć. Najpierw odmrozić sobie paluchy, nos, uszy, a potem zamarznąć. Ale, ale – jak my do tego doszliśmy od chomika?
– Chomik, piaskownica, piekarnik, ciepło, zimno i już.
– I już.
– To porozmawiajmy o tym chomiku.

– Lepiej już śpij…

sobota, 24 października 2015

Miasto rodzinne

– Milu, a wiesz, w jakim mieście mieszkamy?
– Tak.
– No, w jakim?
– W naszym.
– Tak, w naszym. A wiesz, jak się nazywa to miasto?
– Domek.
– Toruń.
– Aaa. A teraz babcie.
– Dobrze. Wiesz, w jakim mieście mieszkają babcie?
– Tak.
– W jakim?
– W swoim.
– Ha, ha. Tak, w swoim.

piątek, 16 października 2015

Kości

Leżymy wieczorem z Małym Człowiekiem i łaskoczemy się. Żeby wyciszyć sytuację łapię go za obojczyk i pytam:
– Wiesz, jak się nazywa ta kość?
– Piszczel?
– Nie. Piszczel to masz w nodze. To jest obojczyk. Tu masz jeden, a tu drugi. A pomiędzy nimi jest dziura, w którą można włożyć palec. Tylko trzeba uważać, bo można łatwo krzywdę sobie zrobić w tym miejscu. A wiesz, jak nazywa się ta kość? – chwyciłam go za łopatkę.
– Nie.
– Ta kość jest duża i zajmuje całą moją dłoń. To łopatka.
– Co? Ogródek tam mam, czy co?
– Ha, ha, nie, po prostu kość przypomina kształtem łopatkę, więc tak się nazywa.
– Aha.
– A wiesz, co to jest? Tu, gdzie są zęby?
– Co?
– To jest szczęka. Górna szczęka się nie rusza, a dolna się rusza.
– A czemu górna się nie rusza?
– Bo tak jest zaprojektowana, żeby dawać najlepszy efekt gryzienia. Więc tylko jedna część się rusza i naciska na drugą. A ta ruchoma szczęka dolna to jak się nazywa?
– Brodnica?
– Ha, ha, ha. Nie, ale to bardzo dobra nazwa. Wiesz, że jest takie miasto niedaleko Torunia?
– Taaak. I dlatego tak powiedziałem, bo tam są brody w tej Brodnicy.
– Dobre. Ta kość nazywa się żuchwa. Śmiesznie. Żuchwa - zapamiętaj.
– Żuchwa.

czwartek, 15 października 2015

5 nóg

Czytamy z Milu książkę o liczeniu. Dochodzimy do 8, na rysunku jest pająk. Pytam:
– A ty ile masz nóg? Policzymy?
– Jeden, dwa.
– Tak, świetnie. A ile ja mam nóg?
– Pięć!
– Pięć? O rety, wyrosły mi dodatkowe nogi! Skąd mi wyrastają? Z uszu?
– Taaak!
– Ojej, jak ja teraz będę chodzić?
Milu pochyla się i zbliża buzię do mojej twarzy, po czym złowieszczym szeptem mówi:
– Powolutku.

środa, 14 października 2015

Szynka

– Mamo, co mogę?
– Szynkę wam kupiłam. Możesz szynkę.
– A pani sama zrobiła tą szynkę?
– Nie, pani tylko sprzedaje ją w sklepie.
– A jak się robi szynkę?
– Z mięsa się robi, dokładnie jak to nie wiem.
– A mięso skąd?
– Ze zwierząt hodowlanych.
– Ale jak? To zwierzę musi umarnąć, żeby mięso wziąć?
– Tak.
– Aha.

Ciekawe, że Mały Człowiek pyta o różne rzeczy, a dostawszy odpowiedź zwykle nie drąży dalej. Do tematu wraca później albo nie wraca wcale. Teraz wiedział, skąd to mięso się bierze, pewnie chciał się upewnić, trochę sprawdzał, czy powiem mu prawdę. Rozmowę uciął szybko i pobiegł się bawić. Nie oburzyło go to, że zwierzę musi umrzeć, żebyśmy mogli je zjeść. Już myślałam, że pójdziemy w stronę dyskusji o drapieżnikach i ofiarach, ale nie. Zobaczymy, czy temat jeszcze odżyje.

poniedziałek, 12 października 2015

O siostrze

Milu ma ciężki czas ostatnio, płacze, jęczy, nie mówi, tylko wyje. Wesoło... Przed wyjściem z domu znów zrobiła nam scenę, więc zrezygnowany Tata rzucił:
– Dlaczego ona tak ciągle ryczy?
– Po prostu - bo jest uparta jak osioł – odparł Mały Człowiek. W punkt. Jak zwykle.

sobota, 3 października 2015

Chomiki

– Mamo, a jak chomiki poznają czy drugi chomik to chłopak czy dziewczyna?
– A jak ty poznajesz, że osoba, którą widzisz, to chłopak czy dziewczyna?
– Po wyglądzie.
– Ale wygląd może mylić.
– Włosy mają inne dziewczyny.
– Ale to też może mylić - są dziewczynki z krótkimi włosami i chłopcy z długimi.
– Po buzi.
– Buzia tak, ale często też może mylić. Co jeszcze?
– Po ubraniu.
– Chłopca rzadko można spotkać w spódnicy, to fakt. Ale dziewczyna może wyglądać zupełnie jak chłopak.
– No to nie wiem.
– A jak się odezwą, to po czym możesz poznać?
– Po głosie.
– A jak się rozbiorą?
– Tak do golasa?
– No tak. To co chłopaki mają?
– Pitolka.
– Tak, mają pitolka czyli penisa. A dziewczyny?
– Pipinkę.
– Pipinkę czyli pochwę.
– Penis i pochwa?
– No tak, tak się nazywają te części ciała. A chomiki też się tak różnią jak chłopcy i dziewczynki. Częściami ciała, głosem, wyglądem. I do tego pewnie jeszcze różnie pachną dla siebie nawzajem.
– I tak się rozpoznają?
– Tak.
– Fajnie.

czwartek, 1 października 2015

Co to jest wojna

Mały Człowiek zaczął funkcjonować w innym świecie. Szkoła. Nie mam tu żadnego wpływu na to, co usłyszy od kolegów, nawet ich nie znam, nie znam ich rodziców. Spodziewam się wszystkiego. Na pierwszy ogień poszła wojna - dzieciaki o niej mówią, choć nie wiedzą, o co chodzi. Mówią o uchodźcach i padają słowa przeróżne.
Mały Człowiek w szkole słyszy od dzieci o wojnie. W domu chodzi i rozemocjonowany opowiada o tym, jak to jakiś czołg strzelił z działa i rozwalił cztery bloki, że to takie fajne, że chce, żeby mu w Internecie pokazać wojnę.
– Mój drogi, to o czym mówisz, wcale nie jest fajne. Wojna nie jest fajna.
– A co to jest wojna?
– Wojna to wszystko to, czego nigdy nie chcę żebyśmy doświadczyli. Kiedy ludzie nie potrafią się ze sobą dogadać, nie używają słów, argumentów i dyskusji, zaczynają się bić. A że mają dostęp do broni - do tych czołgów, o których mówisz, do samolotów i karabinów - używają ich przeciwko sobie. I niszczą. Niszczą nie tylko domy, w których ktoś mieszkał, ktoś miał swoje ukochane rzeczy, swoje chomiki czy inne zwierzęta, swoje życie, ale niszczą rodziny, zabierają bezpieczeństwo. Nikt tam nie czuje się dobrze. Na wojnie można zginąć, umrzeć, zostać rannym, stracić najbliższych, nawet nie biorąc udziału w tych walkach. Nigdy nie mów, że wojna jest fajna. Ja nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie to robią - dlaczego niszczą i zabijają zamiast rozmawiać i się dogadywać.
– A u nas będzie wojna?
– U nas kiedyś była wojna. Dawno temu. I mam nadzieję, że już nigdy nie będzie. To jest naprawdę najstraszniejsza rzecz, jaka może się ludziom przydarzyć. Koszmar.
– Ja nigdy nie pojadę na wojnę.
– I zapamiętaj te słowa. Bo dobrze mówisz - nigdy nie jedź na wojnę. Wojna jest zła. I nie chcę, żebyś oglądał filmy z wojny. To nie są obrazy, które powinny oglądać dzieci. Żadne dziecko nie powinno mieć w głowie tych obrazów, a tego nie da się zapomnieć, jak się raz zobaczy. Masz 7 lat. Nie musisz myśleć o wojnie, nie musisz na nią patrzeć. Na szczęście mieszkamy w bezpiecznym miejscu.
– No dobra.
Temat zamknięty. Na razie...

niedziela, 27 września 2015

Krasnalek

Milu chodziła w żółtej koszulce i różowych spodenkach, na nogach miała klapki Taty. Dreptała tak i przydreptała w końcu do mnie:
– Kto ty jesteś?
– Krasnoludek.
– A jak masz na imię krasnoludku?
– Krasnałek.
– Witaj Krasnałku. A skąd ty jesteś? Z lasu czy z łąki?
– Z lasu nie. Z łąki.
– A gdzie masz swoje mieszkanko? Pod kwiatkiem jakimś?
– Tak.
– A pod jakim?
– Pod łóżyczką.
– To pewnie masz bardzo pachnące mieszkanko. A co ty jesz Krasnałku?
– Sianko.
– No proszę. A grzyby i jagody też?
– Tak.
– A mleczko pijesz?
– Tak.
– To miło. A zaśpiewasz mi krasnalą piosenkę?
– Hmm. Tak! My jesteśmy krasnoludki!

poniedziałek, 14 września 2015

Energia

Mały Człowiek, mimo późnej pory, biega jak nakręcony, skacze po łóżku, ma totalny nadmiar energii. Patrząc na niego, kręcę z niedowierzaniem głową i pytam:
– Skąd ty masz tyle energii?
– To od elektrycznych grzybów.
– Od czego?
– No na obiad były. Pani kucharka nam dała. Takie klamerki były podłączone do tych grzybów i prąd przez nie leciał, i jak je jedliśmy to bzzzz, prąd przez nas płynął. I stąd ta energia.
– Aha...

niedziela, 13 września 2015

Paznokcie

Milu ma długie paznokcie u stóp, ale nie chce dać sobie ich obciąć.
– Milu, daj, obetniemy te pazury. Jeśli ich nie obetniemy, to ci się dziury w butach zrobią...
– To nic. Założę sandały.
– ...

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Wyjątkowość

Piknik. Jemy, siedząc na kocu. Nagle Milu woła, że chce kupkę, więc Tata zrywa się i z nią biegnie w krzaki.
– Ale dobrze, że Tata ma taki refleks, że się tak szybko ruszył do Milu. Ja tak szybko nie reaguję – mówię do Małego Człowieka.
– Tak. Ale ty jesteś szybsza na zakupach – odparł od razu Mały Człowiek.
– To znaczy?
– No, szybciej robisz zakupy niż Tata.
– A, to fakt.
– Każdy jest jakoś wyjątkowy. Ja na przykład jestem dobry w sporcie.
– To prawda. Bystre obserwacje.


niedziela, 30 sierpnia 2015

Znak

Mały Człowiek wrócił z wakacji od dziadków i wyprodukował, a następnie od razu umieścił na drzwiach swojego pokoju to:


Tłumaczenie: Zakaz obcych ludzi :)

sobota, 22 sierpnia 2015

Odganiamy komary

W nawiązaniu do wczorajszego wpisu - a propos r>ł.

Milu boi się ugryzień komarów, bo ma już kilka bardzo bolesnych i swędzących bąbli. Wieczorem czarowałyśmy więc, by komarów nie było.

W wykonaniu Milu było to mniej więcej tak:
– Czały mały, czały mały, znikajcie komały.
:)

piątek, 21 sierpnia 2015

Historyjka

Milu zamiast "r" mówi "ł", więc mamy "supeł" zamiast "super". Nie potrafi też wymawiać niektórych wyrazów i zlepków głosek. Ostatnio lubuje się też w mówieniu o kupach...
Mały Człowiek opowiada ostatnio historyjkę "poszła świnia do doktora, a doktor mówi świnia chora".
To tak tytułem wstępu.

Wczorajsza historyjka Milu:
Poszła kupa do doktoła. A doktoł... huj*!
.
.
.
.
.
.
.
Tłumaczenie:
Poszła kupa do doktora. A doktor: fuj!

*pisownia fonetyczna, bo słowo z innym znaczeniem, niż powszechnie używane

wtorek, 21 lipca 2015

Wieczorne wierszyki

Czytamy wieczorem, przed snem, bajki, gdy nagle Mały Człowiek mówi:
– Powiedz korzeń.
– Korzeń.
– Zdejmij majtki i się ożeń.
– No wiesz...
– A powiedz słoń.
– Słoń...
– Ściągnij gacie i go goń!
Niezrażona tymi wierszykami, czytam dalej. Na zakończenie odkładam książkę i mówię:
– Powiedz kij.
– Kij?
– Zamknij oczka i już śpij.

PS. Bajki to "Z piaskownicy w świat" Grzegorza Kasdepke. Jak przeczytałam tytuł rodziału "Czechy", to Mały Człowiek stwierdził:
– Czechy? To chyba lubią się tam czesać, prawda?

piątek, 17 lipca 2015

Świerszcze

Milu ma po zabawowym dniu problem z zaśnięciem. Jest już bardzo późno, na dworze ciemno, nikt już nie chodzi. Pokazuję jej widok za oknem - pustka, wszyscy poszli spać. Nagle zaczęła nasłuchiwać i pyta:
– A co to? Ten dźwięk.
– To świerszcze grają.
– Nie chcę tego.
– To taka kołysanka dla dzieci, które idą spać.
– A mogę je zobaczyć?
– Nie widać ich, tylko słychać. Są tam, na dole, w trawie.
– I na stadionie. Nie pójdziemy tam.
– Nie, teraz pójdziemy spać.
Milu położyła się w łóżeczku i nadal słucha.
– A kiedy się wyłączą?
– Nie wyłączą się. Grają tak długo, aż wszystkie dzieci zasną. Jak to ty będziesz zasypiać ostatnia, to będą grać tak długo, aż ty zaśniesz.
– Ale ja nie chcę tego.
– Cóż.
– A słyszałaś to? Co to? – pyta na dźwięk jakiegoś ptaka.
– Odgłosy różne. Ptaki i żyjątka nocne. Nocna muzyka, kołysanka dla dzieci.
– Nie chcę.
– Jeśli nie chcesz tego słyszeć, to zamknij oczy i zaśnij. Jak zaśniesz, to przestaniesz to słyszeć.
– Nie przestanę.
– Mówię ci, zaśnij, to nie będziesz słyszała.
– Będę, będę, BĘDĘ!
Zasnęła 15 minut później...

czwartek, 16 lipca 2015

Trudne imiesłowy

Czytamy z Małym Człowiekiem "Nudzimisie idą do szkoły". Coraz lepiej dociera do niego treść opowiadania i coraz chętniej pyta o znaczenie słów, których nie rozumie. Dziś jego uwagę zwróciło słowo "zrozumiawszy" w konstrukcji "zmartwił się, zrozumiawszy..."
– Mamo, a czemu mówią "zrozumiawszy", a nie "zrozumiał"?
– To jest taka forma, dobrze jest to powiedziane. Oznacza to, że coś się zdarzyło wcześniej, tu akurat, że Szymon zmartwił się po tym, jak zrozumiał. Można więc powiedzieć "zmartwił się, zrozumiawszy" albo "zmartwił się, kiedy zrozumiał", czy "po tym jak zrozumiał".
– Ale to dziwnie brzmi.
– Tak, dość dziwnie. Ale tak się mówi. Dam ci inny przykład: "znalazłszy to, co zgubił, przestał szukać" albo "odstawił pustą szklankę, wypiwszy sok".
– Śmiesznie.
– Śmiesznie, ale mądrze. Można tak, można też na około - "po tym jak", pamiętaj.
– Okej.

środa, 15 lipca 2015

Liczenie

Milu zjadła całą miskę borówek, ale chce jeszcze.
– Już wystarczy, brzuszek cię rozboli.
– Ale jeszcze tłochę.
– A ile? Jedną?
– Nie, trzy.
– Dobra, trzy, ale ani jednej więcej. Dam ci trzy i nie będziesz o więcej marudzić?
– Tak.
Milu dostała trzy borówki, patrzy na nie i kręci głową.
– Niee, nie trzy. Nie chcę.
– A ile?
– Chcę dużo!

Czyli jeden, dwa, trzy, dużo :) Chociaż z liczeniem zwykle wygląda to u niej tak: 1, 2, 3, 4, 5, 8, 6, 8, 5, 8.

niedziela, 5 lipca 2015

Sprawy fizjologiczne

Działka. Mamy iść nad jezioro. Milu siedzi na nocniku na trawniku. Mały Człowiek już przebiera nogami, bo chce iść.
– Może ty też pójdziesz do ubikacji?
– Nie chcę.
– Później nie będzie gdzie iść, a na dworze nie za bardzo można. Siku to jeszcze, ale kupę nie.
– Na dworze można – mówi Milu. – Bo pieski siusiają ... i kupkają.
– No tak... :)

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Straszne...

Aż wstyd, ale co tam - Mały Człowiek od czasu do czasu konsumuje gile... Nic na to nie działa :( Dziś wieczorem, przy codziennym czytaniu - znów...
– No weź przestań! Jak można żreć gile – spytałam już mocno poirytowana. Odpowiedź była szybka i prosta:
– Jak koza masło.
Straszne...

piątek, 26 czerwca 2015

Autobusy

Mały Człowiek interesuje się ostatnio autobusami. Od mojej koleżanki z Solarisa dostał zestaw katalogów o tych autobusach, obserwuje je na ulicach i zauważa różne szczegóły. Później autobusy rysuje.



Na koniec mój ulubiony - wycieczka pingwinów :)


wtorek, 23 czerwca 2015

Jak się nazywasz?

Ćwiczymy z Milu co jakiś czas ważne informacje - jak ma na imię, na nazwisko, gdzie mieszka itd. Ostatni rozmowa na ten temat:
– Gdzie mieszkasz?
– W Toluniu.
– Świetnie. A jak się nazywasz?
– Hyy?
– Jak masz na imię?
– Dzieńdobelek.
– Hahaha, dobre. A jak masz na nazwisko.
– Dzieńdobelek.
– No dobra, już widzę, że nic dziś z tego nie wyjdzie. A kim będziesz jak dorośniesz?
– Bandzik.
– Kim będziesz?
– Bandzik.
– A co to?
– To takie w lesie jest, i tam są słonie, i pieski, i kotki też – odpowiedziała tajemniczym głosem Milu, ilustrując wypowiedź wymachami rączek.
– A co tam się je w tym lesie?
– Bandzik.
– Czyli ciebie tam się zjada?
– Taaak!
– To dawaj, ja też cię schrupię, mniam, mniam.

czwartek, 4 czerwca 2015

Gadanie

Usypiam Milu i ciągle nie chce zasnąć. Czytałam już ponad pół godziny, więc już czas zasypiać. Głaszczę ją po główce i mówię:
– A teraz zamknij oczka i już zasypiaj, śnij sobie piękne...
– Nie gadaj.
– Słucham?
– Nie gadaj już. Mama gada, tata gada, ciocia gada, D* gada, babcia gada, wszyscy gadają... a dziadek lozmawia.

piątek, 22 maja 2015

Wybory

– Mamo, jakie mamy plany na weekend?
– Nie wiem. Milu jest chora, więc razem za dużo poza domem nie porobimy. W sobotę na pewno trochę posprzątamy, a w niedzielę na pewno pójdziemy na wybory.
– A jakie?
– Druga tura jest wyborów na prezydenta. Pamiętasz, niedawno byliśmy głosować.
– A pani Monika nie idzie.
– To niedobrze.
– A czemu?
– Wszyscy powinni iść na wybory i zagłosować. Żeby później nie marudzili, jak im się wybór innych nie podoba.
– A czemu?
– Wybory to taki moment, że każdy może wyrazić swoje zdanie i nie dać innym zadecydować o naszym losie. Każdy głos się liczy. A ty byś chciał, żeby ktoś za ciebie o różnych rzeczach ważnych decydował? Lubisz mieć głos w ważnych dla ciebie sprawach, prawda?
– Tak.
– Wybory są właśnie w ważnej sprawie. Wybieramy prezydenta, kogoś, kto będzie reprezentował cały nasz kraj. Każdy powinien chcieć się w tej sprawie wypowiedzieć.
– OK.

środa, 20 maja 2015

Dzień dziecka

– Milu, co chcesz dostać w prezencie na dzień dziecka?
– Pieeeska i koootka, ... i kolonę.
Królewna moja :)

piątek, 15 maja 2015

Granie

Siedzą przy stole obok siebie. Milu na telefonie układa puzzle, Mały Człowiek gra w Crash 'n Burn. Milu co chwilę szturcha Małego Człowieka i pyta:
– Głasz?
– Mamo, ona ciągle mnie klepie.
– Chce z tobą pogadać. Może jej w końcu odpowiesz.
– Głasz?
– Gram. Ale ona ciągle mnie klepie.
– Jak ci to przeszkadza, to jej powiedz.
– Nie klep mnie, dobra?
Mija chwila. Milu znów szturcha Małego Człowieka i klepie go w rękę.
– Ciągle mnie klepie...
– To może spytaj, dlaczego to robi.
– Czemu mnie tak klepiesz?
– Głasz?

czwartek, 14 maja 2015

Usypianie

Próbuję skłonić Milu do zaśnięcia. Jest już bardzo późno. Zaczynam udawać, że śpię.
– Śpisz? – pyta Milu. Nie odpowiadam. Po chwili czuję, że Milu liże mnie po nosie.
– Hej, polizałaś mnie po nosie! Co to ma być?
– To nic, zdarza się, mamo. Śpij.

środa, 6 maja 2015

Co dziś robiłaś?

Po powrocie do domu z pracy usiadłam z Milu na balkonie, jadłyśmy placki z jabłkami i rozmawiałyśmy:
– A co ty, kochanie, robiłaś z ciocią cały dzień?
– Nooo, robiłam bałagan i ... broiłam.
Było to całkiem niezłe podsumowanie dnia. Ciocia dziś przywitała mnie informacją o niespodziankach, czyli zasiusianych poduszkach, kartach do gry i spodenkach. Podobno rozmowa cioci z Milu brzmiała tak:
– Oj, mamusia nie będzie chyba zadowolona.
– Mama mi wybaczy.
Mama wybaczyła, zwłaszcza, gdy dziecko, kiedy już mama się dowiedziała, co się stało, spytało:
– I co? Jesteś zadowolona?

sobota, 2 maja 2015

Kobiece sprawy

Wieczorem, przed spaniem, Milu już umyta. Stoi w swoim pokoju i chowa goły wzgórek łonowy pod koszulką, mówiąc:
– Nie ma pipinki.
– Schowała się?
– Taak.
– A gdzie jest?
– A tu – pokazuje.
– A jak ciocia mówi na twoją pipinkę? Inaczej niż my?
– Tak.
– A jak mówi?
– Dzień dobry.
– Ha, ha! A jak jeszcze mówi?
– Dididididi.
– Zabawnie.
– Pipinka mówi.
– Czyli tak samo?
– Tak samo.

piątek, 1 maja 2015

Filmowo

Zaczyna się bajka. "Gdzie jest Nemo". Mały Człowiek rozsiada się w fotelu z wielką paczką chrupków kukurydzianych i zadowolony mówi:
- No, bo jak jest taki długi film, to musi być coś związanego z kukurydzą, nie?

niedziela, 26 kwietnia 2015

Kolor skóry

Mamy taką książeczkę z serii dla maluchów, którą Milu ogląda wieczorami, siedząc na nocniku. W książeczce jest dziecko, które też siedzi na nocniku, więc jest to ważna sprawa. Na jednej ze stron jest ciemnoskóra dziewczynka, której Milu zwykle poświęca trochę więcej czasu niż innym dzieciom w książce:
– Patrz. Ona ma skórę... taką...
– Ciemną?
– Tak, ciemną.
– A ty jaką masz skórę?
– No... nie ciemną. Taką...
– Jasną. Jedni mają skórę jasną, inni ciemną. Tak jak włosy - ja mam ciemne, a ty jasne. Albo oczy - ja mam brązowe, a ty niebieskie.
– Ja mam jasną...

Temat musiał być jeszcze wałkowany z nianią, bo któregoś razu na widok tej dziewczynki Milu nie powiedziała, że ma ciemną skórę. Stwierdziła po prostu, że to Murzynka :)

środa, 22 kwietnia 2015

Kosmos

Wieczorami, kiedy leżymy już w łóżku przed zaśnięciem, mamy doskonały widok na południowo-zachodnie niebo. Widzimy gwiazdę wieczorną, księżyc, jak się wychylimy, to Oriona. Szukamy innych gwiazdozbiorów. Zastanawiamy się, co jest gwiazdą, co planetą, co satelitą. Nasze rozmowy są coraz dłuższe, a pytania coraz bardziej szczegółowe. Ostatnio Mały Człowiek zapytał:
– Mamo, a gdzie zaczyna się kosmos?
– Kosmos jest wszędzie. Ziemia, na której żyjemy, jest w kosmosie.
– A niebo gdzie się zaczyna?
– Niebo to jest to, co widzisz, jak spojrzysz w górę - w ciągu dnia jest jasne, więc łatwo powiedzieć, że widać niebo i że zaczyna się niedaleko nad naszymi głowami. W nocy, tak jak teraz, widać gwiazdy, jest ciemno, wydaje się, że niebo nie ma końca. Niebo to taki początek kosmosu i jakbym miała powiedzieć, gdzie się zaczyna, to chyba bym stawiała na to, że tuż nad nami.
– A kosmos jest duży?
– Jest tak duży, że nie damy rady sobie tego wyobrazić. Zobacz na gwiazdy. Widzisz, jakie są malutkie?
– Tak.
– Tak naprawdę są gigantyczne, większe niż cała nasza planeta. Ale są baaardzo daleko od Ziemi, więc widzimy tylko takie punkciki świetlne. Księżyc też jest wielgachny, ale jest daleko od Ziemi, więc widzimy taką kulkę.
– A jak daleko jest księżyc?
– O, niech sobie przypomnę. Jakieś 384 000 kilometrów.
– To dużo.
– Bardzo dużo. Słońce jest jeszcze dalej. Jakieś 150 milionów kilometrów. Słońce jest duuużo większe niż księżyc.
– A można tam dolecieć?
– Przy słońcu jest za gorąco, żeby tam dolecieć. Ale w drugą stronę naszego układu słonecznego można się wybrać. Na Marsie na przykład, na następnej po Ziemi planecie od Słońca, jeździ sobie taki łazik Curiosity i robi zdjęcia, i zbiera próbki. A wiesz, co "curiosity" znaczy po angielsku?
– Co?
– Ciekawość. Ciekawi jesteśmy kosmosu, więc wysyłamy tam takie urządzenia. Do końca naszego układu słonecznego dolatuje właśnie sonda, która już bardzo długo tam leci. Przysyła na Ziemię zdjęcia z kosmosu. Ale już niedługo wyleci poza układ i stracimy z nią kontakt.
– A co jest poza naszym układem?
– Miliardy innych układów. Innych słońc i planet. Gwiazdy. Może jakieś inne stworzenia gdzieś mieszkają. Myślisz, że mieszkają?
– Tak. A co jest za kosmosem?
– Nikt nie wie, czy jest coś za kosmosem. Może kosmos nie ma końca? A może jest tam inny kosmos? Nawet naukowcy tego nie wiedzą. Ale bardzo chcą się dowiedzieć i robią ciągle badania.
– Ja też chcę się dowiedzieć.
– Wszystko przed tobą. A teraz zamknij oczy i śpij. Niech ci się przyśnią gwiazdy.
– Pa.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Brzuch

Myję zęby. Do łazienki wchodzi mąż i mówi:
– Mały Człowiek pyta, skąd brzuch wie, że ma urodzić dziecko...
Aaa!!! Buzię mam pełną piany, więc mam 10 sekund na wymyślenie odpowiedzi. Myślę, myślę, płuczę usta i już mam odpowiedź dla Małego Człowieka, który stoi za mną i czeka.
– To proste. Brzuch wie, że ma urodzić dziecko tak samo jak serce wie, że ma pompować krew, mózg wie, że ma działać i kierować wszystkim innym, płuca wiedzą, że mają oddychać. Tak jesteśmy zaprogramowani, jak komputery. I już.
– Aha.

To podsumowanie "aha" zawsze mnie rozwala. Dziecko słucha odpowiedzi - czasem z wysiłkiem wytworzonej, po czym po prostu stwierdza "aha", czyli "przyjąłem". I tyle. Jak będzie miało więcej pytań, to zapyta. "Aha" zawsze kończy jakiś etap :)

środa, 15 kwietnia 2015

Nocne rozmowy

Milu śpi u nas w łóżku. Wierci się, kręci, nie może się ułożyć, aż w końcu budzi nie tylko mnie, ale i siebie. Pyta normalnym głosem, w ciemności brzmiącym jak trąba:
– A ty lubisz dawać buziaczki?
– Tak – odpowiadam zaspanym głosem.
– To daj jednego.
Daję jej buziaka, po czym słyszę komentarz:
– Słodziutki.
– Ty jesteś słodziutka – mówię.
– Taaak. Słodziutka i milutka, i kochana.

sobota, 11 kwietnia 2015

Zderzenie na sygnale

Wracając ze sklepu, musieliśmy na skrzyżowaniu przepuścić karetkę na sygnale. Później przez chwilę jechaliśmy za nią.
– Patrz, taki kierowca karetki to ma trudną pracę.
– A czemu?
– No zobacz - pełno samochodów jedzie, a on musi szybko dotrzeć na miejsce. Jedzie slalomem między tymi samochodami i nie może jeszcze przy tym nikogo rąbnąć. Musi bardzo uważać.
– A co by było, jakby karetka na sygnale w kogoś rąbnęła?
– Wiesz co? Ostatnio czytałam, że policjant jechał wozem policyjnym na sygnale na interwencję i nie wyrobił na zakręcie, i w kogoś rąbnął. W jakiś samochód.
– I co?
– Dostał mandat. Myślę więc, że kierowca karetki też by dostał mandat.
– Aha.
– Ale wiesz co jest gorsze niż mandat?
– Co?
– Taki policjant to nie dojedzie na interwencję i ewentualnie inny wóz policyjny tam dojedzie. Za to karetka na sygnale jak jedzie, to albo do kogoś, kto potrzebuje pomocy albo już z kimś, kto jedzie do szpitala, więc takie zderzenie może być bardzo groźne dla zdrowia tej osoby.
– To lepiej, żeby się z niczym nie zderzać.
– Pewnie. Na sygnale czy bez.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Marzenie

Mały Człowiek marzy o małym, niebieskim nowym przyjacielu. Dziś narysował całą rodzinę:


Nie chce Furbiego, bo wie, że jest drogi. Chce Furbisia :) Słodziak.

czwartek, 2 kwietnia 2015

Pomocy

Wieczorem Milu nie chce iść spać. Chce wejść do łóżka Małego Człowieka i tam z nim leżeć. Mówi, że już śpi, ale się kręci. Dzieci się łaskoczą, szturchają, Mały Człowiek wypędza Milu z łóżka, zaraz potem tuli, chichoczą, pokazują sobie zabawki i znów łaskoczą. Jakiś czas można tak wytrzymać i próbować im czytać bajkę, ale ile można? Wczoraj wytrzymałam może z 15 minut i wyszłam. Zdążyłam dojść do dużego pokoju i słyszę:
– Mamo! – woła Milu. – Potrzebujemy pomocy!... jakiejś...
No tak, już zdążyła się nauczyć, że na wołanie pomocy mama zawsze zareaguje... Chyba czas na bajkę o baranku i wilkach.

piątek, 27 marca 2015

Kim będę - po raz kolejny

Rozmawiamy wieczorem, tuż przed zaśnięciem. Znów z rozmowy wynika mi pytanie:
– A co ty będziesz robić jak dorośniesz?
– To co ty.
– Będziesz pracował w biurze?
– Tak, właśnie.
– Czemu nie. A może nawet będziesz pracował w tej samej firmie co ja?
– Nie, bo jak ja zacznę pracować, to tej firmy już nie będzie.
– Myślę, że jeszcze będzie. Bo my robimy takie rzeczy, że zawsze ludzie będą ich potrzebować.
– A co na przykład?
– Pieluszki dla dzieci, takie które Milu nosi.
– Co?! Naprawdę?
– Tak. I takie dla dorosłych pieluchy też.
– CO???! Dla dorosłych?!
– No tak, dorośli też czasem potrzebują pieluch.
– A po co?
– Bo nie wszystkim udaje się zdążyć do ubikacji na czas albo wcale do niej nie mogą dotrzeć i wtedy potrzebują. Jeśli chcesz, to przyniosę ci taką dużą pieluchę dla dorosłych, to zobaczysz.
– To przynieś. Takie duże... Hmm...

czwartek, 26 marca 2015

Idol

Poszliśmy na drzwi otwarte do szkoły, do której będzie chodził Mały Człowiek. W gabinecie logopedy pani pyta:
– A co ty lubisz robić najbardziej?
– Grać w piłkę.
– Super, dużo chłopców to lubi. A kto jest twoim idolem?
– Tata.
:) Odpowiedź idealna :)

czwartek, 12 marca 2015

Piaskowa sztuka

Mały Człowiek dostał piaskowy obrazek i zaczął jego wysypywanie. Milu, zainteresowana jego zadaniem, próbowała dobrać się do kolejnych saszetek z piaskiem. Było już blisko katastrofy - albo jej wrzasku niezadowolenia, że znów czegoś jej odmawiamy, albo jego wrzasku złości, że ona mu coś zabiera... I mnie olśniło. Przypomniałam sobie, że mamy piasek, który został z poprzedniego obrazka. Pierwsze dzieła Milu powstały na tym, co ja narysowałam klejem:


Takie tam koty. Później Milu dostała do ręki klej, potem piasek i SAMA stworzyła to:


Jestem zachwycona i żałuję, że to tylko A5. Och, gdzie ja bym pomieściła te dzieła moich smyków, gdybym je wszystkie chciała wieszać na ścianach :)

środa, 11 marca 2015

Przypadki samochodowe

– Czemu tak przyspieszyłaś?
– Bo tramwaj jechał i nie chciałam, żeby w nas wjechał.
– A tramwaj to by nie wyhamował?
– Nie wiem, wolałabym nie sprawdzać, więc szybciej pojechałam.
– A jakby w nas wjechał?
– To samochód by się zniszczył.
– Lepszy zepsuty silnik niż zniszczony samochód.
– W sumie tak może być. Silnik się wymieni i już, a samochód rozbity to trzeba długo w warsztacie naprawiać.
– Silnik też można naprawić.
– Tak. A taka karoseria rozwalona, drzwi, szyba, to już kłopot.
– Kłopot. Ale lepszy rozbity samochód niż spalony. Bo taki rozbity to jednak da się naprawić, a taki spalony to już raczej nie.
– To fakt.
– A i tak najlepiej jak nic się nie dzieje.

piątek, 6 marca 2015

Granie

Tata zmienił telefon i swojego starego smartfona dał Małemu Człowiekowi do zabawy. Mały Człowiek chodzi z tym telefonem, chowa go w pudełku, mówi o nim, chce z nim spać i jest nim bardzo podekscytowany. Do tej pory raczej nie grał, czasem tylko na tablecie. Teraz chce ciągle grać na telefonie. Wieczorem w czasie gry, kiedy jego czas już prawie się skończył:
– A ja będę w nocy grać.
– Nie będziesz.
– A co zrobisz, jak będę?
– Schowam ci ten telefon, bo w nocy się śpi, a nie gra.
– A ja będę grał. Bo skąd będziesz wiedziała, że gram, żeby mi zabrać?
– Obudzę się.
– Aaa, muzyczkę będziesz słyszeć. To ja wyciszę muzyczkę.
– I tak będę wiedziała.
– A jak?
– Jeśli będziesz w nocy grał, to rano będziesz zmęczony. Wtedy będę wiedziała, że grałeś i już więcej w nocy nie będziesz miał telefonu w pokoju.
– I tak będę grał.

środa, 4 marca 2015

Milowa nowomowa

Oglądanie z Milu książeczek jest super rozrywką, zwłaszcza, kiedy to nie ja opisuję, co widać na obrazkach, a ona. Oto kilka najfajniejszych określeń z ostatniego razu:
czułki = paznokcie
rękacinki = rękawice
kodył = krokodyl

poniedziałek, 2 marca 2015

Grawitacja

Tata trzyma Milu do góry nogami.
– Tato, a czemu ona nie odlatuje do nieba?
– Jak to?
– No, jak jest do góry nogami.
– Bo ją ziemia przyciąga. Ma nogi do góry, ale ziemia ją przyciąga swoją grawitacją.
– A w takim razie czemu bloki nie odlatują i nie spadają?
– Co?
– No, jak się ziemia kręci, to czemu nie spadają, jak się przekręcą?
– To jest tak, jak z twoim samochodem na lodówce. Lodówka go przyciąga i on nie spada. Ziemia też tak przyciąga.
– Aaa!!! Bo ziemia jest WIELKIM MAGNESEM!
– Tak!

poniedziałek, 23 lutego 2015

Klucz

Milu u dziadków bawi się kluczami od drzwi szafy. Wyciąga je i wkłada z powrotem. Wyjęła jeden z nich i chodziła z nim. Babcia spytała:
– Co tam masz?
– Dzyndzełek – odpowiedziała Milu.
I tak klucze zostały dzyndzełkami. :)

wtorek, 17 lutego 2015

Pan Dziejek

– Pacz, mamo! Księżyca, nie ma! – Milu pokazuje palcem za okno, gdzie widać tylko ciemność.
– Tak. A wiesz, kto ukradł księżyc? Pan Dziejek – wyjaśnił Mały Człowiek.
– E tam, nikt nie ukradł księżyca. Ale co ty mówisz, że kto niby zwinął ten księżyc?
– Pan Dziejek.
– A kto to taki?
– On jest taki mały jak kulka. I zwinął księżyc.
– No co ty. A co on jeszcze robi?
– Dzieciom zabawki niszczy. O tak, krach!
– O rety. To pewnie też on wytrąca dzieciom nożyczki z rąk, żeby robiły sobie dziury w ubraniach, co?
– No.
– To pięknie. Ach, ten pan Dziejek. Ciekawe, kto w przedszkolu mówił "panie dzieju"?

poniedziałek, 16 lutego 2015

Kogo lubię bardziej

– Mamo, a kogo lubisz bardziej - mnie czy nasz blok?
– Ciebie, oczywiście.
– A bardziej mnie czy nasz samochód?
– Ciebie. W ogóle nie ma co porównywać.
– A czemu?
– Bo to są tylko rzeczy, a ty jesteś wyjątkowy. Jak się samochód zniszczy, to kupimy nowy, jak dom nam się przestanie podobać, to się przeprowadzimy, a ty jesteś wyjątkowy i nie da się ciebie w żaden sposób zastąpić. Tak więc wolę ciebie, twoją siostrę i tatę od wszystkiego innego na świecie.


czwartek, 12 lutego 2015

Zasypianie

Milu zasypia coraz ładniej. Czasem nawet sama :) Zwykle z Tatą, ale kiedy Tata idzie na piłkę, zostaję ja. Dziś leżymy już w łóżku, udaję, że śpię, żeby ją zmotywować, a ona dźga mnie palcem i mówi:
– Mama, nie śpij. Kotek... zjadł... mamę. Ała... ma... mama – cedzi słowa i próbuje mówić złowieszczo. Ja twardo udaję, że śpię.
– Bzdg, bzdg, bzdg. Ała.. ma.
– Kto ma ała – pytam, bo już chichot we mnie narasta.
– Mama ma. Kotek... ugryzł. Bzdg, bzdg, bzdg – odpowiada i triumfalnie uśmiecha się, kiedy wybucham śmiechem.

To "bzdg" to zresztą sponsor dzisiejszego popołudnia. Milu uczyła nas mówić w swoim języku i według niej "bzdg" (wymawiane [bzydygy]) to "kotek". Były też inne słowa, ale ich już nie pamiętam :)

sobota, 7 lutego 2015

Ile kosztuje

Oglądamy "Krainę lodu". Na początku Kristoff i Sven są mali. Mały Człowiek pyta:
– A skąd on dostał tego renifera?
– Nie wiem, może od rodziców.
– A ile on kosztował?
– Nie wiem.
– A kotki ile kosztują?
– Różnie. Można wziąć kotka za darmo ze schroniska albo od kogoś kogo kotka urodziła małe. Można też zapłacić kilkaset albo kilka tysięcy złotych za jakieś specjalne odmiany rasowych kotów.
– A pies ile kosztuje?
– Tak jak kot - może być za darmo ze schroniska, od kogoś albo kupiony za różne kwoty od hodowców.
– A myszka?
– Myszki kosztują kilkanaście złotych.
– A ten telewizor ile kosztował.
– Nie pamiętam. Może ze dwa tysiące.
– A komputer?
– Ze cztery tysiące.
– Więcej niż telewizor???
– No więcej. To, że coś jest mniejsze, nie znaczy, że będzie tańsze.
– Aha. To ciekawe, ile ten renifer.

piątek, 6 lutego 2015

Gdzie jest Afryka

W szatni przedszkolnej. Mały Człowiek ubiera się razem z kolegami. Do szatni wchodzi Ola z wyciętym przez siebie stworkiem.
– To jest Pan Kikuś - mówi. - Pan Kikuś mieszka w Afryce.
– Phi, w Afryce? - śmieje się Mały Człowiek.
– W Toruniu chyba, bo tu przecież Toruń jest - odpowiada Natalka.
– Może w odwiedziny przyjechał - mówię. - A ty wiesz, gdzie jest Afryka? - pytam Małego Człowieka.
– 5 godzin.
– 5 godzin czego?
– 5 godzin zbierania afrykańskich kwiatków stąd.
– ...

środa, 21 stycznia 2015

Czytanie

Milu wypakowuje z kartonika płyn do soczewek, bierze w ręce ulotkę i mówi:
– Czytam.
Chwilę kontempluje literki, po czym, wodząc paluszkiem po ulotce, udaje, że czyta:
– Ku-pić ... jajo. Ku-pić ... piciu. Mama, ku-pić. Jajo i piciu. Tak.


sobota, 17 stycznia 2015

Ciacho

Oglądamy "Krainę lodu". Kiedy Anna zderza się z Hansem, mówi mu "ty ciacho". Mały Człowiek myśli, myśli i pyta:
– Ciacho? Ona powiedziała ciacho?
– Tak.
– A czemu?
– Tak się mówi o kimś, kto jest bardzo ładny.
– Aha.
Mały Człowiek ogląda dalej, po chwili odwraca się w moją stronę i mówi:
– Mama, a ty jesteś ciacho.
– Dziękuję – mówię zupełnie rozpłynięta. – Z ciebie też jest niezłe ciacho :)

piątek, 16 stycznia 2015

Nowy lokator

Mamy nowego lokatora. Pomysł i wykonanie (całkowicie samodzielne) - Mały Człowiek. Ma na imię Didi i nawet potrafi ruszać nogami :)





czwartek, 15 stycznia 2015

Wyczekany samochód

Paczka z samochodem już czekała na poczcie, więc oczekiwanie Małego Człowieka wkrótce miało się zakończyć. Wszystkie myśli skierowane były w kierunku nowego auta. Wystarczy zerknąć na rysunek, by wiedzieć, na co czekał:




środa, 14 stycznia 2015

Różne

Od jakiegoś czasu mniej zapisuję, bo czasu jakoś nie starcza. Nie znaczy to wcale, że z dziećmi nie rozmawiam i że pisać nie ma czego. Wiele z naszych rozmów pozostanie niestety zapomnianych. Teraz kilka różności, które pojawiły się u nas ostatnio, a o których nie chciałabym zapomnieć:

• Mały Człowiek nazwał siebie "artystą budowania" po zbudowaniu kolejnej wielkiej konstrukcji z klocków.

• Milu polubiła wieczorne czytanie do piersi (a czytam jej 4 tom "Gry o tron") do tego stopnia, że kiedy nie czytam, odrywa się sennie od piersi i mówi "czytaj!" tak rozkazującym tonem, że nie śmiem się sprzeciwić.

• Króluje "Mam tę moc" z "Krainy lodu", puszczane codziennie kilkadziesiąt razy i śpiewane chórem rodzinnym. Milu pokazuje na telewizor, przekrzywia głowę i pyta "moc? moc?". Mały Człowiek udaje, że jest Elzą i zamraża cały świat. Taka sytuacja nawet była, że był niesiony do spania z peleryną z koca i na mój komentarz, że wygląda jak Batman, odparł "nie, jak Elza".

• Mały Człowiek postanowił wydać wszystkie swoje oszczędności na wymarzony samochód na pilota i odkrył, że segregowanie skarpetek to nie taka prosta sprawa (to była jedna z prac do wykonania na brakującą kwotę). My za to odkryliśmy, że Osioł ze Shreka to pikuś w porównaniu z dzieckiem, które czeka na przesyłkę z wymarzonym autem.

• Milu weszła w etap "sama", "nie", "moje" i "kocham". To ostatnie, to moje ulubione, zwłaszcza gdy nad ranem budzi mnie i wisi nade mną cała rozczochrana, głaszcze po buzi i mówi "kocham". Dla takich chwil mogę się budzić.

•  Milu kończy piosenki, które śpiewamy. Jej repertuar to "dziś" po "Maju, cóż zobaczymy...", "mało" po "wyginam śmiało ciało, dla mnie to...", "moc" w "Mam tę moc" i "soy" w hiszpańskiej wersji, czyli "Libre soy".

• Milu powtarza w zabawie "moje dzieci" i "diśtadaśta" :) i wg niej jestem 1. mama, 2. mamuś, 3. mamunia - wszystkie 3 cudowne słowa. Tata to zawsze "tatuś"

• Milu często woła "pomocy", co jest szczególnie zabawne o 3 rano, kiedy część niej leży na poduszkach za materacem, na którym śpi (leży na podłodze), a część na materacu. Sama mogłaby się przesunąć, ale woła "pomocy", unieruchomiona, po czym kiedy się wejdzie do pokoju odczekuje chwilę i siada. Uroczo. Albo kiedy chce wejść na krzesło i zawisa na nim. To takie ekstrema, ale pomocy woła też pełną piersią, kiedy siedzi się obok niej, a ona nie może rozdzielić dwóch klocków. Drama queen.


niedziela, 4 stycznia 2015

Mrugaj gwiazdko ma

Milu lubi piosenkę "Twinkle, twinkle little star", zawsze puszczamy jej ją po angielsku. Tańczy przy niej i podśpiewuje. Wymyśliła własny tekst po polsku:
"Giazdko, giazdko, mugaj, obacz, ciemno, noc już, giazdko, giazdko"

piątek, 2 stycznia 2015

Wąż

Tata wniósł Milu na rękach do pokoju, w którym siedziałam ze swoimi rodzicami. Milu trzymała w rękach sznurek. Babcia zapytała:
– Co masz?
– Zeza - odparła Milu.
– Zeza? Ha ha - zdziwiła się i zaśmiała Babcia.
– Węża masz? - spytałam.
– Zeza. Zeza.
Rozbawiło to wszystkich, Milu także, bo jeszcze wiele razy to powtarzała. Szczęśliwie tylko takiego "zeza" ma :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...